sobota, 4 kwietnia 2015

I Miss You - Rozdział 2

2003 


~6~ 


               Pewny chłopak o jasnej cerze i z czarnymi włosami, właśnie wsiadał do dużego bordowego samochodu. Westchnął ciężko wyjmując swoją MP3. Jedyne o czym marzy to powrót do miasta. Przyzwyczaił się do ruchomych ulic i do wiecznie spieszących się mieszkańców. A teraz siedzi w samochodzie jadąc na wieś czy jak to tam zwą. Jego ojciec jest adwokatem, który z niewiadomych przyczyn przeniósł swoją kancelarię do Busan. Szczerze nie podobało mu się to zbytnio, lecz traktuję ową sytuację jak wyzwanie. Z uśmiechem na twarzy obserwował mijany krajobraz. Na całe szczęście szyby nie są przyciemniane, jak w innych pojazdach ojca. Nagle jego uwagę przykuła pewna osoba. Głowę miała spuszczoną, a wzrok wbity w chodnik. Powolnym krokiem szła w tylko sobie znaną drogą. Jej długie blond loki delikatnie falowały na wietrze. Młody chłopak oczarował się tym widokiem. Gdy stracił dziewczynę z oczu warknął cicho. W jego głowie pojawiły się różne myśli. Chce ją poznać! 
              - Filipę, daleko jeszcze? - spytał się chłopak. Dłonią przeczesał swoje gęste czarne włosy. Kierowca westchnął ciężko. 
              - Nie już prawie jesteśmy na miejscu. - odpowiedział uprzejmie, skręcając w jakoś uliczkę. 
              - A wiesz może dlaczego tata chce tutaj mieszkać? 
              - Nie mam pojęcia, Jae. - odparł starszy mężczyzna. Wyglądał na około sześćdziesiąt lat. Chłopak nic mu nie odpowiedział. Myślami krążył wokół blondynki, którą widział jakiś czas temu. Zastanawia go dlaczego ona szła przygnębiona? Może ma problemy, chłopak nie wiedział jak powinien o tym myśleć. Tak czy siak zamierza się z nią zapoznać i nikt nie zmieni jego nastawienia! Choć w sercu miał dziwne przeczucie, iż ta znajomość będzie bolesna, lecz jak zazwyczaj je zignorował. już, nawet wymyślił plan jak poznać tajemniczą dziewczynę. 



~7~


               Blondynka wolnym krokiem ruszyła do nowego "domu". W głowę jej szumiało on nadmiaru myśli. Co prawda wie już jak ma żyć tam bez jakichkolwiek konfliktów, ale za to ma dawać się gnębić. Szczerze powiedziawszy Nana, powinna iści z tym do dyrektorki ośrodka, lecz nie boi się reakcji sierot, z którymi mieszka. Jak widać życie nie lubi ułatwiać niektórym losu. Z cichym westchnięciem dziewczyna przekroczyła próg znienawidzonego miejsca. Jej serce zabiło mocniej, gdy przed nią stanęła czarnowłosa dziewczyna. Ma na imię Banshee. Jest okropną osobą. To przez nią Ji nie wiedzie normalnego życia. To ona namawia wszystkich w sierocińcu, by niszczyli psychikę młodej Im. Smutne, lecz takie osoby zazwyczaj dobrze kończą. Nah nie była zawisa, ona po prostu jest skrzywdzona. Ona pragnie sprawiedliwości, Jednak to sprawia, iż jest silna. 
               - Ojej, kogo to fale wyrzuciły na brzeg! Czyż to nie nasza słodka Ji-Nah! - krzyknęła rozbawiona szatynka. Dziecko diabła, pomyślała Ji. 
               - Witam, Banshee. - mruknęła, chcąc wyminąć czarnowłosą w przejściu, lecz ta złapała ją za przedramię uniemożliwiając jej tym jakikolwiek ruch. Niemal od razu cała placówka przybyła by oglądać przedstawienie. Znowu się zaczyna, ledwo przemknęło to przez myśl blondynce, gdy oberwała pięścią w brzuch. Skuliła się lekko, dalej obserwując swoją rywalkę. Nie broniła się, gdyż wiedziała, iż to bezsensu. Z niemałym trudem wyprostowała się. Banshee nie zaprzestała uderzyła dziewczynę z całej siły w twarz. Stróżka krwi wyleciała z sinego już nosa młodej Im. 
              - Przestańcie, natychmiast! - krzyk odbił się echem po sali. Zebrani z przerażeniem wpatrywali się w grubszą, krótkowłosą kobietę. Ma około osiemdziesięciu lat. 
               - Przepraszam, pani dyrektor. - jako pierwsza odezwała się Nah. Lekko skłoniła się przed kobietą. Na sali słychać było szepty, jednak blondynka się do nich przyzwyczaiła. Plotki na jej temat w większość były wyciągnięte z palca, mimo to nic nue mówiła. Żyje w tym okropnym miejscu cztery lata, zdążyła przywyknąć. Mimo wszystko cierpi, czuję się odrzucona przez społeczności. 
              - Dobrze, Im. Możesz iści. - rzekła spokojnie dyrektorka. Starsza kobieta zdążyła zauważyć traktowanie swoich podopiecznych względem Nah, lecz nic nie mówiła. Mało ją obchodzi co się dzieje z dziećmi. Ona tylko ma za nie prawną odpowiedzialność nic więcej. 
              


~8~



             Słone łzy ciekły wzdłuż delikatnej twarzy Nany. Jest jej źle z tym, że nie wie jak ma się bronić. Przymknęła oczy i wsłuchała się w muzykę natury. Szum wiatru, sprawił, iż dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem. Deszcz uderzający o szybę. Zawsze dźwięki przyrody sprawiają, że blondyna zapomina o problemach. Jakby ich w ogóle nie było. Zamyka się we własnym świecie. Zawsze tak robi, gdy nie chce kontaktować. Westchnęła ciężko, słysząc pukanie do drzwi. Lekkim głosem powiedziała, by ten ktoś wszedł. Do sypialni ośmiolatki weszła dyrektorka. W dłoni trzyma jakieś papiery. Mokrymi już od łez oczami spojrzała na kobietę. 
              - Wiem, że nie można ci pomóc, ale mam dla ciebie wiadomości. Twoja mama przed samobójstwem napisała list. Rzecz jasna, nie ma informacji dlaczego to zrobiła, po co, mimo to powinnaś to przeczytać. - starsza dyrektorka, podała dziewczynie kopertę, były na niej ślady zaschniętej krwi. Blondynka obejrzała kartkę dookoła. Niemal od razu wyczuła zapach perfum swojej matki, jednak odór krwi wygrał. Nieznacznie skrzywiła się. 
               - Przeczytaj całość. - powiedziała, wychodząc z pomieszczenia. Im rozerwała papier i spojrzała na list. Nie był nie wiadomo jak długi, zajmował połowę kartki 


Droga Ji-Nah!


               Na początek pragnę Cię przeprosić za to, iż Ciebie zostawiłam. To było moje przeznaczenie. Zostałaś jako jedyna Im, więc musisz być dzielna. Musisz osiągnąć wiele. Nie myśl tak wcześnie wcześnie się zakochać, bo wiesz miłości jest największym szczęściem. Pewnie nie rozumiesz tego zbytnio, lecz ja Ci to wytłumaczę.
               Zanim poznałam Twojego ojca była zgubioną nastolatką, która pragnęła miłości, ciepła drugiego ciała. Nocami fantazjowałam o prawdziwiej miłości. Lubiłam czytać romanse i czekałam tylko aż to uczucie mnie dopadnie. Aż w końcu poznałam Twojego ojca. Young był pierwszą osobą, której zaufałam bezgranicznie. Miłości od razu nie przyszła, nie było tak bajkowo jak w książkach. Im był osobą, która kochała się bawić, nie chciał odpowiedzialności. Jednak uczucie samo go dopadło, poddał się temu. Dużo czasu spędziliśmy razem, znaliśmy się jak nikt inny. W naszej znajomości nie było ani jednego kłamstwa. Czasami nawet jego szczerości mnie przerażała, lecz przywykłam. No, ale chyba zeszłam z tematy, nieprawdaż? Miłości to jest coś na wzór powietrza. Nie widzisz jej, nie możesz dotknąć ani zrozumieć. Możesz tylko ją czuć. Rzecz jasna osoba, którą pokochamy nie zawsze odwzajemnia nasze uczucia. Wtedy należy to uszanować i odejść, jednak kiedy miłości jest silna, szczera należy walczyć o nią. Pewnie nic nie rozumiesz, prawda? Spokojnie ja również tego nie rozumiałam, dopiero kiedy poczułam zobaczyłam czym to naprawdę jest. 
               Mam nadzieję, że znienawidziłaś mnie za to, że opuściłam Cię, jednak jestem pewna, iż sobie świetnie sama poradzisz! 


Do zobaczenia w niebie, kochana córeczko!
Twoja mama, He-Sung.



~9~



                Blondynka ze łzami w oczach, czytała list od swojej rodzicielki. Sama domyśliła się dlaczego jej matka odeszła. To miłości nią kierowała. Jednak to nie zmienia faktu, iż Nana się z tym pogodziła. Osiemnastaka nienawidziła matki za jej decyzję, mimo to nie akceptowała tego. Po prostu czuła pustkę i smutek, nic więcej. 
                - Brakuję mi was... - szepnęła uśmiechając się słabo. Zrozumiała, że ojciec był powietrzem dla jej matki, czyli bez niego umierała sama. Wracały do niej urywki wspomnień, kiedy pan Im wyznawał miłości swojej małżonce. Byli szczęśliwy, wiec dlaczego śmierć miałaby ich rozdzielać? Zabrała ich oboje, a zostawiła samą Nah na świecie, ponieważ ona nie posmakowała prawdziwego życia. Czyli żyje się dla miłości a umiera z miłość, pomyślała dziewczyna. Delikatnie opadła na miękkie posłanie. Przymknęła oczy, rozmyślając nad listem od matki. Może to już czas zapomnieć o złych rzeczach, może to czas by żyć pełnią życia? pomyślała dziewczyna.
                - Szkoda, że mówienie jest takie proste... - mruknęła pod nosem, przytulając do siebie poduszkę.


~10~


              Czarnowłosy chłopak ze sztucznym uśmiechem przekroczył próg nowej szkoły. Mundurek dostał już dawno od ojca tak samo jak plan lekcji, więc nie potrzebował iści do sekretariatu. Podszedł pod salę od matematyki. Najpierw zapukał niepewnie a potem wszedł do sali. Przez chwilę rozglądał się dookoła natrafiając mało przyjazne wyrazy twarzy swoich nowych "kolegów" z klasy. Nie przeją się tym zbytnio. Ludzie mu zazdrościli pieniędzy, władzy, wyglądu... wszystkiego. Z wyższością spojrzał na klasę.Zdawał sobie sprawę, iż tu nie pasuję, lecz to nie jego decyzja tylko jego ojca. Po chwili szatyn przeniósł spojrzenie na kobietę w dużo za krótkiej spódnice. Jak na dziewięciolatka rozumiał intencje takich kobiet. W końcu mieszka z bardzo znanym adwokatem Yoo Jun-Song. Wiele razy widział kobiety takie jak ona, tyle że ładniejsze i bardziej zadbane. 
               - Dobrze, a więc Yoo usiądź gdzie tylko masz ochotę! - uśmiechnęła się w stronę chłopaka, który zdaje się zignorował jej gest. Pewnym krokiem młody Young zasiadł do stolika na końcu sali. Niemal od razu skierował swój wzrok na okno. Świrował swoimi ciemnymi oczami po boisku szkolnym. Kiedy już chciał odwrócić wzrok, napotkał te blond loki, które zapadły mu w pamięć. Dziewczyna siedziała pod jednym z drzew, głowę miała opuszczoną, więc nie zobaczył jej twarzy. Dłońmi bawiła się trawą, Mimowolnie uśmiechnął się na ten obraz. Dziewczyna czując na sobie czyjś wzrok, uniosła głowę ku górze, napotykając twarz chłopaka, którego nigdy wcześniej nie widziała. Speszona szybko spuściła wzrok. Jednak dalej czuła jak chłopak wpatruję się w jej osobę. Westchnęła ciężko. Nie lubi gdy ktoś się na nią patrzy. Nie jest typem jakieś zakochanej w sobie laluni, która wręcz musi być w centrum uwagi.
                Szatyn z zafascynowaniem obserwował każdy ruch dziewczyny, uśmiechając się do siebie. Wiedział o tym, iż to wygląda przerażająco dla osób trzecich, lecz nie przejmował się tym zbytnio. Niech se myślą co chcą. Nagle dziewczyna poruszyła się i sięgnęła do swojej torby, dziewięciolatek zauważył jak wyciąga telefon wraz z słuchawkami. Przez chwile chciał wyjść z sali, po to by zobaczyć co takiego nieznajoma słucha, ale uznał, że to będzie dziwnie wyglądać, więc odpuścił. Na razie wystarczyło mu oglądanie dziewczyny.





Od Autora: Z uśmiechem witam was z rozdziałem 2! Przyznam, że sama siebie dziwiłam piszą to, ale w końcu skończyłam i nie jestem zadowolona bo poplątałam wiele rzeczy! xD 
No nic mam nadzieję, że wam się spodoba! 
ps - wesołego jaka!                   

10 komentarzy:

  1. Błagam Cię, naprawdę?!

    Obiecałam, że zostanę i przysięgłam także Minnie, że stanę się milsza, więc powiedzmy, że nie będę dużo wybrzydzać i wytykać.
    Rozdział bardzo ciekawy, troszkę mi się pomieszały perspektywy, a coś o tym mówiłam już! :P

    Ogólnie rzecz ujmując, Nana nie ma zbyt kolorowego życia, czego bardzo jej współczuję. Zresztą droga Jae także nie jest usłana różami... :( No cóż Jak to mówią 'Life is brutal", nie?

    Mogłabym napisać wiele superlatyw, jednak tych negatywów jest o wiele więcej i jak widzę, póki co nic się nie zmieniło od mojego ostatniego komentarza. ;( A to mnie smuci... I to niezmiernie,
    Pozwól, że wymienię myślnikami :)

    - Mieszasz czasy! Nie wolno tak robić! Czytasz w przeszłości, a za moment masz teraźniejszość. Ja nie wiem... Ręce mi opadły po raz pierwszy... Masz tak wiele tych błędów, że nie wiem co mogę podać jako odpowiedni, najprostszy przykład... :/
    - Końcówki, ortografia i przemiana wyrazów... " bo wiesz miłości jest największym szczęściem" "Miłość"! Nie "miłości"!... To raz, Dwa, ortografia bije czasem na łopatki, ale to już indywidualna sprawa, przemiana wyrazów, wiem, że to może, że komórka lub za szybkie pisanie, ale sprawdzaj to, co dodajesz, bo przez dziesięć minut myślałam co to ma do rzeczy "W głowę jej szumiało on nadmiaru myśli." XD Wiem czasem jestem ułomna, ale to takie nieoczywiste...
    - Perspektywy! Błagam pisz kto i kiedy gada, bo się gubię i myślałam, że Jae i Ji, to jedna osoba dopóki nie trafiłam na "pomyślał" "spoglądał" itp. itd. (innymi słowy, musiałam doszukać się formy męskoosobowej."
    - "- Filipę, daleko jeszcze? - spytał się chłopak. Dłonią przeczesał swoje gęste czarne włosy. Kierowca westchnął ciężko. " ---> Tak więc, mnie to zabiło. Już lepiej napisać bez ogonka lub w Google poszukać odpowiedniego nazewnictwa. Ja osobiście bym napisała o tak: "Felipe"


    Do szablonu już się nie czepiam, bo chyba się przyczepiałam stanowczo do zbyt dużej ilości błędów. Powiem też tyle, a raczej napiszę, że piszę komentarz chyba 40 minut i nadal nie mogę przetrawić fabuły tego rozdziału... Muszę wracać i doszukiwać się raz jeszcze wszystkiego..

    Będę dzisiaj miła i nie każę Cię zabić, więc ciesz się póki możesz, bo dostaniesz kiedyś słownikiem w palmę. :) (Taka mini groźba ode mnie, humanistki XD)

    Jest dobrze, ale może być lepiej, więc czekam na nexta i poprawę!

    Hwaiting! <3
    JiSoo(Anka)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aham, odniosę się do listu... Zostawię to bez komentarza :P

    Jestem miła, zapomniałam dodać tego w myślnikach :)

    JiSoo XD

    OdpowiedzUsuń
  3. To prawda, biedna Nana, niczym sobie na taki los nie zasłużyła:(
    Kojarzy mi się twoje opowiadanie z dramą o takim samym tytule "I miss you", ale to fajnie, bo bardzo lubię tą dramę :D Czekam, co będzie dalej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to opowiadanie jest... czymś na wzór. Znaczy wiele się różni i bd się różnić xD
      Tak szczerze to troszkę bd scen podobnych xD
      Dziękuję za komentarz xD

      Usuń
  4. Jak mnie denerwują ludzie, którzy wszystkiego się czepiają... jeju...
    Rozdział jak i całe te opowiadanie wspaniałe! Nigdy nie widziałam jeszcze takiej fabuły! Masz za to ogromny plus!
    Może tam kilka błędów jest i list nie najlepiej napisany ale tak to świetnie! ♥♡

    Hwaiting~

    Ps - a ty anonimku nie czepiaj się tak wszystkiego, bo to wygląda jakbyś krytykowała. Jak ci się nie podoba to nie czytaj i tyle, wielka filozofia.

    Ps2 - czekam na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do Twojej wiadomości ja nie krytykuję, bo Magda dobrze wie, że nie na tym mi zależy, a poza tym zawsze moje komentarze są podpisane, dodatkowo, nigdy nie mówię wprost, że coś mi się podoba, bo tak nigdy nie jest... Musi mnie coś naprawdę urzec..

      Może i wygląda jakbym krytykowała, ale cóż, nie poradzę nic, że jestem perfekcjonistką jeśli chodzi o wszelkiego rodzaju fanfiction lub inne wytwory... :) Radzę do końca czytać czyjeś komentarze i doszukać się podpisu :)

      JiSoo :)

      Usuń
    2. Wielka filozofia to przesunac gory i sie nie zmeczyc... -_-

      Usuń
  5. Rozdział boski tak jak ta historia! Wiesz co mi się wydaje? Że kochasz kryminały! XD
    No nic czekam na next~~

    JiRi ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację kocham kryminały, ale niestety nie do wszystkiego pasują xD

      Usuń
  6. Mi się bardzo ,ale to naprawde bardzo podobał ten rozdział ,jest cudowny :* czekam niecierpliwie na nexta chce więcej i więcej pozdrawiam i zapraszam na nową część
    http://miloscjestzawszesilna.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń