poniedziałek, 23 marca 2015

Rozdział 11 - "Can I love you?"


"Trzeba być zakochanym, żeby uwierzyć w anioły."


               Czy można się zakochać w człowieku, który wyrządził ci wielką krzywdę? Można powierzyć mu swoje serce? Ja chyba kocham taką osobę... znaczy tak sądzie. Czuję się przy nim jak księżniczka, lubię jego towarzystwo i głęboki głos. Kocham gdy specjalnie robi z siebie idiotę tylko po to bym się uśmiechnęła. Uroczo wygląda, gdy udaję obrażonego. Czasy czas o nim myślę. Co nie jest normalne. Rzecz jasna nie chce tego powiedzieć. I tu nie chodzi o strach związany z odrzuceniem, ponieważ wiem, że on również do mnie czuję to samo. Tutaj raczej chodzi o mnie. Nie boję się tego wyznać, ale boję się naszej przeszłości. On jest bandytą! Nie da się z takim ułożyć normalnego życia! Jednak moje serce chce spróbować. Czuję się zagubiona, bezbronna. Może powinnam, to wszystko po raz setny przemyśleć? Sama już nie wiem.
               - Witam, księżniczko. - Do moich uszu dobiegł radosny głos. Mimowolnie uśmiech wlazł na moją twarz.
               - Cześć, kaleko. Nie powinieneś jeszcze chodzić! - Warknęłam na niego, mrużąc oczy.
               - A ty nie powinnaś być taka ładna! - Podniósł ręce do góry w geście obronnym. Wywróciłam oczami, ukazując mu tym, iż się obraziłam. W każdym razie, nie mogę cały czas z nim spędzać! Ach... sama ze sobą przeprowadzam kłótnie... genialnie!
               - Daj spokój! - Powiedział podchodząc do mnie bliżej. Posyłając w moją stronę słodki uśmiech. Naprawdę odwala mi!
               - Nie dbasz o siebie! - Syknęłam wkurzona, na co chłopak zachichotał.
               - Wolę dbać o ciebie, słonko. - Westchnęłam ciężko, spuszczając głowę w dół, by ukryć rumieniec, który zagościł na moich policzkach.No właśnie zapomniałam dodać, że cały czas się rumienię! Szkoda, że nie mogę kontrolować swojego ciała.
                - Nie mów takich rzeczy! To krępujące! - Pisnęłam, chowając twarz w dłonie. Rozbawiony chłopak zaczął głaskać mnie po głowie.
                - Haha, jesteś słodka. - Zaśmiał się, zdejmując ręce z mojej twarzy. - Kochan cię. - Wyznał, niebezpiecznie przybliżając się do mojej twarzy.
                - Przestań! - Pisnęłam, odsuwając się od niego. Co prawda zaczęłam marzyć o posmakowaniu jego ust, ale... nie tak! Chciałabym coś romantycznego! Sama już nie wiem... może DaeHyun taki nie jest? Może... ach jestem skołowana.
                - Przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć. - Jego smutny wzrok przeszywał moją osobę, sprawiając gęsią skórkę na moim ciele. Sfrustrowana przegryzła swoją dolną wargę. Nie chce go ranić, ale nie chce też wyznania w takich okolicznościach. Gdybym tylko umiała czytać w jego myślach... ciekawe co się tam kryję. Może powinnam zapytać jego znajomych? nie to głupi pomysł.
              - Spoko, po prostu ja...
              - Zaczekam na ciebie. - Przerwał uśmiechnięty. Lekko przytaknęłam głową, nie wiedząc co odpowiedzieć.



"Miłości zawsze znajdzie drugą połówkę."

               Już wiem co robić! Muszę być romantyczny jak ten... no... ten... Romeo! Znaczy nie zabiję się, bo to bezsensu! Chodzi mi raczej o romantyczne coś! Dobra... co lubią kobiety?... kwiaty? samochody?... Wiem! Kolacja! Znaczy no romantyczna ze świecami, jedzeniem... jak ja kocham jedzenie! No nie ważne... czyli najpierw trzeba załatwić kwiaty. 
                - Zelo! - Krzyknąłem na całe gardło. Tylko on może załatwić takie coś. Nie rozumiem przecież trawa też kwiaty a kobiety wymyślają jakieś róże! Trawa przecież też ładna! 
                - Tak? - Spytał chłopak. 
                - Załatw kwiaty. 
                - Kwiaty? Przecież masz trawę! 
                - Mi chodzi o róże... nie wiem coś romantycznego. - Powiedziałem z uśmiechem. Ji teraz będzie moją żoną! Znaczy dziewczyną... nie będę przecież wyskakiwać teraz z pierścionkiem. 
                - Kurka, a jak to wygląda? - Spytał drapiąc się po czuprynie. 
                - A bo ja wiem... - Mruknąłem znudzonym tonem. Granatowowłosy chwilę się zastanawiał aż w końcu, pisnął jak dziewczynka. 
                - Wiem już co to! - Klasnął w ręce. - Coś jeszcze? 
                - Tak... koc, świeczki, jadalne jedzenie. - Wyliczałem na palcach. Blondynek ochotniczo kiwał głową. Po chwili jednak wybiegł z mojego pokoju. Teraz Park, będzie tylko moja! Nikogo więcej... no chyba że się rozdwoję! 
                - Jesteś światłem, jesteś nocą. Jesteś kolorem mojej krwi. Jesteś lekiem jesteś bólem... - Zanuciłem pod nosem. Romantyczne by było zaśpiewać dla niej, prawda? Postanowione zaśpiewam dla swojej księżniczki! Tylko co jej zaśpiewać?.....


Od Autora: Sorry, za tak krótki rozdział, ale chce dodać już epilog i dodawać nowe opowiadanie! <3            

3 komentarze:

  1. Dae romantyk! Już epilog?! W sumie między głównymi bohaterami wszystko zaczyna się wyjaśniać:) Jestem też ciekawa, co dalej z Kelly.
    No i powodzenia w następnym opowiadaniu^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Hey! Zapraszam do nowej ocenialni http://obiektywnym-okiem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogę się doczekać kontynuacji <3

    OdpowiedzUsuń